Jesteś w:
Motyw miłości
Nieszczęśliwi w miłości są także Emilia i Benedykt. Problemem tej pary jest brak zrozumienia. Emilia nie potrafi zaakceptować „gospodarczej” natury męża, nudzą ją jego zwierzenia i opowieści o kłopotach majątku. Obydwoje wiedzą, że kiedyś było inaczej, ale popowstaniowe warunki zmuszają Benedykta do coraz większych wysiłków i troski o utrzymanie ojcowizny. Zakorzeniony w rzeczywistości Korczyński nie odpowiada wizerunkowi romantycznego partnera. Takich pani Emilia poszukuje w romansach i kreuje w wyobraźni. Tu marzenia w zderzeniu z rzeczywistością giną: „ – Więc czegóż ci brakuje? Zbytkiem istotnie otoczyć cię nie mogę, ale i po cóż ten zbytek? A niedostatku dotąd, chwała Bogu, w domu naszym nie ma. Pracy i kłopotów nie masz żadnych... Wiedziałem od razu, że nie jesteś do pracy ani stworzoną, ani wychowaną i nie wymagałem jej nigdy od ciebie. Gospodarstwem zajmuje się Marta... ty robisz to tylko co chcesz... Dzieci masz, przywiązanie moje... książki... robótki...” Pani Benedyktowa nie jest osobą stworzoną do pracy, przeraża ją każdy kontakt z naturą. Egzotyki i uniesień dopatruje się w świecie francuskiej literatury, nawet jej choroby są nieco osobliwe: migrena, globus. Benedykt nadal ją kocha i szanuje, ale rozdźwięk między oczekiwaniami obydwojga jest zbyt duży i tworzy przepaść nie do pokonania.
Zygmunt i Klotylda też nie tworzą udanego małżeństwa. Ta „dwójka” została zestawiona na zasadzie kontrastu. Zygmunt ignoruje Klotyldę, rani jej uczucia, a ona zrobi wszystko, by małżonek był z nią szczęśliwy. Po sprzeczkach zawsze pierwsza wyciąga dłoń: „Ale żyć w nieporozumieniu z nim dłużej nad dwie godziny niepodobna – przechodziło jej siły. Z natury była łagodną i łatwo przebaczającą. (...) Gdyby tylko wzrok podniósł na nią, z okrzykiem radości rzuciłaby mu się na szyję.”
strona: 1 2 3 4
Motyw miłości w „Nad Niemnem”
Zygmunt i Klotylda też nie tworzą udanego małżeństwa. Ta „dwójka” została zestawiona na zasadzie kontrastu. Zygmunt ignoruje Klotyldę, rani jej uczucia, a ona zrobi wszystko, by małżonek był z nią szczęśliwy. Po sprzeczkach zawsze pierwsza wyciąga dłoń: „Ale żyć w nieporozumieniu z nim dłużej nad dwie godziny niepodobna – przechodziło jej siły. Z natury była łagodną i łatwo przebaczającą. (...) Gdyby tylko wzrok podniósł na nią, z okrzykiem radości rzuciłaby mu się na szyję.”
strona: 1 2 3 4