Jesteś w:
Motyw miłości
Nauka Chrystusa widoczna w poglądach Jeszui opiera się na tolerancji i dobroci, nie akceptuje form agresji, nakazuje szacunek i zrozumienie – w imię miłości drugiego człowieka.
Pojęcie miłości bliźniego nieobce jest również tytułowej Małgorzacie. Na balu u szatana poznaje historię Friedy. Jest poruszona pośmiertnym nieszczęściem matki, która za życia udusiła swoje nowonarodzone dziecko chustką z charakterystyczną granatową obwódką: „Rzecz w tym, ze kiedy pracowała w kawiarni, właściciel pewnego razu zawołał ja do piwnicy, a w dziewięć miesięcy później urodziła chłopczyka, wyniosła go do lasu, i wcisnęła mu do ust chusteczkę, a potem zakopała. Przed sądem mówiła, że nie miałaby mu co dać jeść.” W życiu pozagrobowym pokojówka podkłada jej identyczną – jako symbol popełnienia grzechu. Małgorzata wstawia się za winowajczynią u Wolanda, a ten, choć czuje się niekompetentny do wykonywania „zadań” z pogranicza dobra i miłosierdzia, nieco ironizując, zgadza się spełnić jej żądanie:
„ (...) – doprawdy nie wiem, co mam począć. Mam chyba tylko jedno wyjście – zaopatrzyć się w szmaty i pozatykać nimi wszystkie szpary w ścianach mej sypialni.
- O czym pan mówi, messer? – zdumiała się Małgorzata, usłyszawszy te doprawdy niepojęte słowa.(...)
- Mówię o miłosierdziu – wyjaśnił swoje słowa Woland, nie spuszczając z Małgorzaty płomiennego oka. Niekiedy najzupełniej nieoczekiwanie i zdradliwie wciska się ono w najmniejsze szczeliny. Dlatego właśnie mówiłem o szmatach...”
strona: 1 2 3 4 5 6
Motyw miłości w „Mistrzu i Małgorzacie”
Pojęcie miłości bliźniego nieobce jest również tytułowej Małgorzacie. Na balu u szatana poznaje historię Friedy. Jest poruszona pośmiertnym nieszczęściem matki, która za życia udusiła swoje nowonarodzone dziecko chustką z charakterystyczną granatową obwódką: „Rzecz w tym, ze kiedy pracowała w kawiarni, właściciel pewnego razu zawołał ja do piwnicy, a w dziewięć miesięcy później urodziła chłopczyka, wyniosła go do lasu, i wcisnęła mu do ust chusteczkę, a potem zakopała. Przed sądem mówiła, że nie miałaby mu co dać jeść.” W życiu pozagrobowym pokojówka podkłada jej identyczną – jako symbol popełnienia grzechu. Małgorzata wstawia się za winowajczynią u Wolanda, a ten, choć czuje się niekompetentny do wykonywania „zadań” z pogranicza dobra i miłosierdzia, nieco ironizując, zgadza się spełnić jej żądanie:
„ (...) – doprawdy nie wiem, co mam począć. Mam chyba tylko jedno wyjście – zaopatrzyć się w szmaty i pozatykać nimi wszystkie szpary w ścianach mej sypialni.
- O czym pan mówi, messer? – zdumiała się Małgorzata, usłyszawszy te doprawdy niepojęte słowa.(...)
- Mówię o miłosierdziu – wyjaśnił swoje słowa Woland, nie spuszczając z Małgorzaty płomiennego oka. Niekiedy najzupełniej nieoczekiwanie i zdradliwie wciska się ono w najmniejsze szczeliny. Dlatego właśnie mówiłem o szmatach...”
strona: 1 2 3 4 5 6