Jesteś w:
Motyw przemiany
Podobnie jest w opowiadaniu Filibert dzieckiem podszyty, w którym nieobecność piłki na boisku prowadzi do serii nieszczęśliwych zdarzeń i zachowań niewspółgrających z wysoką pozycją i statecznością uczestników tych wypadków. Karykaturalne ujęcie zagadnienia jeszcze bardziej wyolbrzymia jego sens.
Gombrowicz głównym problemem człowieka nazwał narzucaną mu nieustannie coraz to nową formę, która uniemożliwia mu wyrażenie siebie, ponieważ, jak pisał w Dzienniku 1957-1961: „tylko to, co w nas jest już uładzone, dojrzałe, nadaje się do wypowiedzi, a cała reszta, czyli niedojrzałość nasza jest milczeniem”. Pisarz uważał, że cała spuścizna kulturalna ludzkości powstała tylko dlatego, że niedojrzałość była ukrywana. Źródła sztuki (filozofia, moralność) w rzeczywistości ośmieszają człowieka, ponieważ ujawniają jego słabość, są od niego dojrzalsze i wpychają go we „wtórne zdziecinnienie”.Pisarz miał świadomość, iż epoka, w której żyjemy, niesie za sobą liczne niebezpieczeństwa, niszczy kultywowane przez wieki formy: „Człowiek jest dziś bardziej niż kiedykolwiek zagrożony sferą niższą, sferą nieposkromionych instynktów, zarówno własnych, jak i obcych. (…) zakłócenie dotychczasowej hierarchii w jednostce i społeczeństwie sprawia, że ten ciemny ocean treści niedojrzałych, dzikich napiera coraz mocniej, wtrącając nas jak gdyby powtórny „okres dojrzewania” (…)”. Proces ten obejmował także jego, doprowadzając do zasiania w nim ziarna fascynacji niższością, niedojrzałością, infantylizmem. Pisał: „Potrzeba znalezienia formy na to, co w człowieku jest jeszcze niedojrzałe, nieskrystalizowane i niedorozwinięte, oraz jęk z powodu beznadziejności tego postulatu – oto naczelna emocja mojej książki. Pragnę wykazać, że kultura nasza jest jeszcze niepełna, niecałkowita, że jest to wątła budowa nad żywiołem anarchii, który raz po raz rozsadza układ konwencji kulturalnych”.
strona: 1 2 3 4 5
Motyw niedojrzałości w „Ferdydurke” Gombrowicza
Gombrowicz głównym problemem człowieka nazwał narzucaną mu nieustannie coraz to nową formę, która uniemożliwia mu wyrażenie siebie, ponieważ, jak pisał w Dzienniku 1957-1961: „tylko to, co w nas jest już uładzone, dojrzałe, nadaje się do wypowiedzi, a cała reszta, czyli niedojrzałość nasza jest milczeniem”. Pisarz uważał, że cała spuścizna kulturalna ludzkości powstała tylko dlatego, że niedojrzałość była ukrywana. Źródła sztuki (filozofia, moralność) w rzeczywistości ośmieszają człowieka, ponieważ ujawniają jego słabość, są od niego dojrzalsze i wpychają go we „wtórne zdziecinnienie”.Pisarz miał świadomość, iż epoka, w której żyjemy, niesie za sobą liczne niebezpieczeństwa, niszczy kultywowane przez wieki formy: „Człowiek jest dziś bardziej niż kiedykolwiek zagrożony sferą niższą, sferą nieposkromionych instynktów, zarówno własnych, jak i obcych. (…) zakłócenie dotychczasowej hierarchii w jednostce i społeczeństwie sprawia, że ten ciemny ocean treści niedojrzałych, dzikich napiera coraz mocniej, wtrącając nas jak gdyby powtórny „okres dojrzewania” (…)”. Proces ten obejmował także jego, doprowadzając do zasiania w nim ziarna fascynacji niższością, niedojrzałością, infantylizmem. Pisał: „Potrzeba znalezienia formy na to, co w człowieku jest jeszcze niedojrzałe, nieskrystalizowane i niedorozwinięte, oraz jęk z powodu beznadziejności tego postulatu – oto naczelna emocja mojej książki. Pragnę wykazać, że kultura nasza jest jeszcze niepełna, niecałkowita, że jest to wątła budowa nad żywiołem anarchii, który raz po raz rozsadza układ konwencji kulturalnych”.
strona: 1 2 3 4 5