Jesteś w:
Motyw obyczajów i tradycji
Gdy przychodziła Wielka Sobota – mieszkańcy Lipiec hucznie świętowali zakończenie postu. W zwyczaju było coroczne zbieranie się rankiem przed kościołem, by: „chować żur i grzebać śledzia, jako tych najgorszych trapicieli przez Wielki Post”.
Jeżeli chodzi o inne zwyczaje związane z okresem poświątecznym, to po dziś dzień zachowały pielęgnowanie lanego poniedziałku, nazywane śmigusem-dygusem, w czasie którego i lipeckie chłopaki biegali po wsi, oblewając piszczące dziewczyny. Chodzenie z „kogutkiem” jest kultywowane już chyba jedyne przez zespoły folklorystyczne w nielicznych wioskach. Właśnie opis tego dawnego obrzędu jest humorystycznie przedstawiony na łamach powieści: „Właśnie Jagustynka była rozpowiadała o tym, nie wiada już dzisiaj po raz który, kiej z podwórza wywalili się chłopaki z kogutkiem. Witek ich wiódł, wystrojony sielnie, w butach nawet i kaszkiecie Borynowym, srodze na bakier nadzianym, a pobok w kupie szedł Maciuś Kłębów, Gulbasiak, Jędrek, Kuba Grzeli z krzywą gębą syn i drugie. Kije mieli w rękach i torbeczki przez plecy, Witek zaś tulił pod pachą skrzypice Pietrkowe”.Do innych tradycyjnych obyczajów kultywowanych na lipeckiej wsi należały wieczorne spotkania przy pracy: kiszenie kapusty, darcie pierza, przędzenie wełny, podczas których w jednej chałupie zbierało się mnóstwo ludzi, umilających sobie obowiązki rozmową i śpiewem. Tak właśnie Reymont przedstawił pewien wieczór u Boryny, gdy pracowano nad obieraniem kapusty z liści. W kominie Borynowej chałupy palił się ogień, który ogrzewał dużą liczbę przebywających w niej ludzi. Na środku izby leżała kapusta, wokół której siedziały kobiety i dziewczyny, obierając główki z liści i rzucając je na specjalną płachtę. Jagna zajęła miejsce przy Jagustynie i również oddała się pracy.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Obyczaje wiejskie ukazane w „Chłopach” Reymonta
Jeżeli chodzi o inne zwyczaje związane z okresem poświątecznym, to po dziś dzień zachowały pielęgnowanie lanego poniedziałku, nazywane śmigusem-dygusem, w czasie którego i lipeckie chłopaki biegali po wsi, oblewając piszczące dziewczyny. Chodzenie z „kogutkiem” jest kultywowane już chyba jedyne przez zespoły folklorystyczne w nielicznych wioskach. Właśnie opis tego dawnego obrzędu jest humorystycznie przedstawiony na łamach powieści: „Właśnie Jagustynka była rozpowiadała o tym, nie wiada już dzisiaj po raz który, kiej z podwórza wywalili się chłopaki z kogutkiem. Witek ich wiódł, wystrojony sielnie, w butach nawet i kaszkiecie Borynowym, srodze na bakier nadzianym, a pobok w kupie szedł Maciuś Kłębów, Gulbasiak, Jędrek, Kuba Grzeli z krzywą gębą syn i drugie. Kije mieli w rękach i torbeczki przez plecy, Witek zaś tulił pod pachą skrzypice Pietrkowe”.Do innych tradycyjnych obyczajów kultywowanych na lipeckiej wsi należały wieczorne spotkania przy pracy: kiszenie kapusty, darcie pierza, przędzenie wełny, podczas których w jednej chałupie zbierało się mnóstwo ludzi, umilających sobie obowiązki rozmową i śpiewem. Tak właśnie Reymont przedstawił pewien wieczór u Boryny, gdy pracowano nad obieraniem kapusty z liści. W kominie Borynowej chałupy palił się ogień, który ogrzewał dużą liczbę przebywających w niej ludzi. Na środku izby leżała kapusta, wokół której siedziały kobiety i dziewczyny, obierając główki z liści i rzucając je na specjalną płachtę. Jagna zajęła miejsce przy Jagustynie i również oddała się pracy.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14