Jesteś w:
Motyw miasta
Znał doskonale zwyczaje ludzi mieszkających w sąsiedztwie i okolicy: „Wie, kiedy zza którego węgła wyjrzy w dzień pogodny słońce; ile dzieci przebiegnie rankiem, drepcąc do ochronki, do szkoły; ile zwiędłych dziewcząt w ciemnych chustkach, z małymi blaszeczkami w ręku przejdzie po trzy, po cztery, do fabryki cygar na robotę; ile kobiet przystanie z koszami na starym, wytartym chodniku, pokazując sobie zakupione jarzyny, skarżąc się na drogość jaj, mięsa i masła; ilu wyrobników przecłapie środkiem bruku, ciężkim chodem nóg obutych w trepy, niosąc pod pachą węzełki, a w ręku cebrzyki, kielnie, liny. siekiery, piły. Ba, on i to nawet wie może: ile wróbli gnieździ się w gzymsach starego browaru - który panuje nad uliczką wysokim, poczerniałym kominem - w gałęziach chorowitej, rosnącej przy nim topoli, która, nie ma ani siły do życia, ani ochoty do śmierci i stoi tak czarniawa, przez pół uschnięta, z pniem spustoszonym, z którego na wiosnę wynika nieco bladej zieloności. On, może nawet nie patrząc w okno, samym uchem tylko rozpoznałby, czy Paweł, stróż, zamiata ulicę nową swoją, czy też starą miotłą”. Warszawa w oczach Gdańskiego jest miastem spokojnym, w którym jego wnuk Kubuś ma doskonałe warunki do rozwoju. Choć obaj mieszkają w biedniejszej dzielnicy stolicy, to jednak są tam szczęśliwi, żyją według stałego rytmu dnia. Gdy dziadek pracuje, maluch odrabia lekcje, a w piątki wspólnie spożywają odświętny posiłek.
Ludzie są dla siebie mili. Sąsiadki przynoszą Gdańskim obiady, każdy się zna i darzy szacunkiem, wszyscy mają do siebie zaufanie. Stary introligator miał szczerych przyjaciół (straganiarka podawała mu przez otwarte okno czarną rzodkiew w zamian za kolorowy papier dla swych dzieci, z którego kleili latawce), którzy traktowali go jak równego sobie, nie myśląc o nim, jak o chciwym Żydzie. Cieszył się nawet sympatią dzieci, czego dowodem może być fakt, iż przychodził do niego synek gospodarza domu (przesiadywał całe dnie w jego izbie, klejąc żołnierzyki z tektury).
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8
Motyw miasta
Ludzie są dla siebie mili. Sąsiadki przynoszą Gdańskim obiady, każdy się zna i darzy szacunkiem, wszyscy mają do siebie zaufanie. Stary introligator miał szczerych przyjaciół (straganiarka podawała mu przez otwarte okno czarną rzodkiew w zamian za kolorowy papier dla swych dzieci, z którego kleili latawce), którzy traktowali go jak równego sobie, nie myśląc o nim, jak o chciwym Żydzie. Cieszył się nawet sympatią dzieci, czego dowodem może być fakt, iż przychodził do niego synek gospodarza domu (przesiadywał całe dnie w jego izbie, klejąc żołnierzyki z tektury).
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8
Motyw - inne artykuły: | |
• Motyw miasta • Motyw miasta w „Zbrodni i karze” Dostojewskiego |